Wednesday, October 25, 2006

Just a rebel, looking for a place to be....

Mój brat nagle ocknął się, że jednak będzie chodził do szkoły, bardzo fajnie nie powiem, tyle że wczoraj minął termin składania wniosków o stypendia socjalne, więc och ach Kamil, pożegnaj się z pełnym portfelem i walcz na finansowych schodach dalej. Life's a beautiful struggle w końcu, nie? Zmieniłbym chętnie nową pracę ale najbliżej etaty to są chyba w Irlandii haha. Bo przecież nie pódę do supermarketu, mam swoją godnośc i żądam uczciwej zapłaty. "Moja praca zupełnie mi się nie opłaca, dużo wysiłku w nią wkładam a niewiele mi się zwraca" - motto na dziś. Ogólnie to zamuła bo wszyscy gdzieś wyjechali i tylko ja sam prawie siedzę w tym miasteczku gdzie ponoc poza sezonem śmierdzi chujem i nie ma żadnych perspektyw. Ale co poradzę że kocham to miasto? Tu się urodziłem i tu jest mój dom, tu jest moja ulica i nie jestem sam. Ale oczywiście nikt nie rozumie, nie jestem ambitny kurwa, nie myślę praktycznie kurwa. Trudno, nie jesteś mną, nie mów mi co mam robic, nie wpierdalaj się, tyle. Już raz rzuciłem studia bo chciałem tu wrócic, bo na tym czy w chwili obecnej czuję się szczęśliwy zależy mi bardziej niż na przyszłości, o. No i teraz też nie jestem szczęśliwy rzecz jasna, bo gdziekolwiek bym nie był i czego bym nie robił zawsze dochodzę do wniosku że to jednak nie to. Just a rebel lookin for a place to be, dokładnie Kamil.

No comments: