Wednesday, January 17, 2007

Can't keep running away...

Zabija mnie nałóg picia, codziennie mówię sobie - ostatni raz, więcej nie piję, tydzien przerwy itp. I zgadnij co? I gówno, zgadłeś. Trzaskam te tanie mocne piwa dzień w dzień w ciemnych zaułkach, alejach i parkach niczym ostatni menel, ale wiesz polska rzeczywistość i czterdzieści osiem milionów szarych ludzi wciąż kurwa sę łudzi (kocham ten tekst Pelsona, heh). A i kombinacje szansą bezrobotnego absolwenta niby, ale ja jeszcze nic nie wykombinowałem. Siedzę w domu, mam płyty, to dużo słucham, za to nic nie robię. Dziś przesłuchałem sobie wreszcie Quasimoto z oryginału co wczo przyszło do mojego brata i rzecz jasna słyszałem to tysiąc razy wcześniej, ale z oryginału to zupełnie inna sprawa. Plus jest druga płyta z instrumentalami, niekiedy nieco poprzerabianymi więc fajnie bo nie zamula. Poza tym kupiłem sobie Jill Scott - Beautifully Human i jakąśtam z dupy składankę Jazz Lounge, Jagga Jazzisty, Skalpele i inne Tobiny takie. Miło patrzeć jak przybywa płyt na półeczce. Od jutra piszę na bieżąco, bo nie chce mi się wspominać teraz miesiąca wstecz, ale tak w telegraficznym skrócie ku pamięci potomnych to melanż był niedawno w szcze, kurwa nienawidzę tego miasta. Choć przyznam że harmonia tam jak Ying i Yang - wszędzie studenty i dresiarze. Przypał też fajny był jeden ale mnie wtedy nie było, i fuck them, they ain't got no evidence. I odechciało mi się uczyć. Fikoł jak chuj. Nie chcę spierdalać z Polski ale każdy kolejny dzień w tym bagnie mnie sprawia że wkurwienie wzrasta niesamowicie. Wkurwienie i frustracja. Ciężko zmienić to w energię.

3 comments:

Anonymous said...

Jak zwykle nic nie robisz, byłeś jestes i bedziesz leniem, wes sie wreszcie w garsc twoja przyszłosc zalezy od ciebie ty wredna małpo. Pamietasz jak stales posrodku sali od matmy zagubiony i to ja powiedzialem.....

Anonymous said...

i tak zawiśniesz na gałęzi gdy przyjdzie rewolucja nędzna burżujska kapitalistyczna świnio i będziesz mówił wtedy - o o a pamiętasz? a ja powiem - nie znam cię plugawy gnoju! brzydzę się tobą. skończysz jak saddam.

Anonymous said...

przynajmniej masz płyty, dobrze, że chociaż to cię cieszy.. ;) 'lepszy rydz niż nic' haha.
a alkohol nie jest AŻ taki zły, zawsze mogłoby być gorzej (co nie?)
obyś wreszcie kiedyś nie musiał narzekać ;p