Tuesday, January 30, 2007

sick rick

Choroba to spoko sprawa bez kitu. Obijasz się po maksie bez żadnych wyrzutów sumienia. I tak rano wstałem sobie, odpaliłem kino domowe i ogarnąłem kilka odcinków "Prison Break" aka "Skazany Na Śmierć" (do dziś niewyjaśnionym fenomenem jest dla mnie tłumaczenie tytułów w naszym kraju). Potęga, nie można się od tego oderwać, chyba z powrotem zacznę oglądać seriale bo olałem to po całości ostatnio. A no, w ogóle miałem na bieżąco pisać, moja wina, moja wina. Kilka ostatnich dni - jak zawsze melanże, "bo co mam robić w takim kraju jak ten, gdzie pieniądz i blant potrzebny jest jak tlen, a wspaniałe życie może być tylko snem". No wiesz "bo ja dobrze się czuję po silnej dawce THC", teksty z Skandalu zawsze uniwersalne. Zawsze. Poza tym słuchałem ostatnio Cisza i Spokój - przemocny materiał - przynajmniej jeśli chodzi o produkcję DJa Spoxa, bo nie ukrywam, że po Pe spodziewałem się znacznie lepszych punchy niż "dajecie dupy jak kobe tai", czy tam "pobudzę was jak nescafe", pachnie 2001 bez kitu. No a Hans to nie wiem co tam robi ze swoją zwrotką naćpanego rastamana kaznodziei "zrzućcie kajdany, połamcie bat", zabrakło tylko słowa Babilon x 100 i Jah razy tyle samo, a może jest. Nie wiem tam. Poza tym odświeżyłem sobie Mos Def - Black On Both Sides, a skoro to to i pomyślałem że może przesłucham tak raz dobrze Tru3 Magic i cóż, myliłem się mówiąc kiedyś że to gówno... - może i z dupy porównanie ale jest lepsze niż tak wychwalane The Clipse (które zresztą jak dla mnie jest dość przeciętne i nie rozumiem zachwytów nad tą płytą). A dziś w jakimś filmie na Polsacie leciał tle kawałek Pharcyde - Oh Shit, i total podjarka. Lecę spać, bo z rana muszę wstać żeby ogarnąć kolejne odcinki serialu. Cześć!

No comments: